Cookie dropping

Czym właściwie jest cookie dropping i dlaczego jest wyjątkowo wrednym rodzajem fraudu?

Spis treści

Dobre i złe strony cookies

Jak każde narzędzie cookies mają swoją dobrą i złą stronę – wszystko zależy od tego kto i z jaką intencją ich używa. Ta dobra to np. zapamiętywanie przez przeglądarki naszych haseł i preferencji, co czyni chodzenie po sieci zdecydowanie łatwiejszym i przyjemniejszym. W afiliacji cookiesy umożliwiają nam np. rozpoznanie, czy i który konkretnie wydawca przyczynił się do zrealizowania danej transakcji, co skutkuje wypłaceniem mu odpowiedniej prowizji. A Klientowi dają gwarancję, że faktycznie dany wydawca zmobilizował użytkownika do dokonania zakupu.

Zła strona ciasteczek polega przede wszystkim na pozostawieniu w komputerze użytkownika swoich cookiesów bez jego wiedzy i zgody – np. w momencie, gdy beztrosko przegląda jakąś stronę. Jakie skutki przynosi to w afiliacji?

Przykład cookie dropping w afiliacji

Wyobraźcie sobie użytkownika, który wchodzi na WWW Waszego ecommerce. Nieważne jak się tam znalazł – mógł sobie wpisać adres w wyszukiwarce, kliknąć w reklamę w Google albo baner na portalu informacyjnym. Użytkownik wędruje po stronie – przegląda produkty, niektóre z nich dodaje do koszyka. I wreszcie po jakimś czasie (może to nastąpić nawet po wyłączeniu komputera, kilka dni później) finalizuje transakcję (patrz grafika).

Użytkownik nie ma pojęcia, że w międzyczasie „magicznym trafem” wywołał mu się kod kliknięcia wydawcy – choć nie wychodził ze strony, nie kliknął w żadną reklamę, po prostu przeklikiwał się pomiędzy produktami na Waszej WWW (o podobnym przypadku pisał Witold Wrodarczyk na swoim blogu).

Jak to możliwe?

cookie dropping

Iframe z niespodzianką

W tym konkretnym przykładzie okazało się, że nieuczciwy wydawca umieścił na stronie e-commerce’u iframe, w którym zawarł złośliwy element skryptu. Ale taki kod może znaleźć się na stronie również np. w postaci obrazka 1×1 piksela, czyli w formie niezauważalnej dla ludzkiego oka…

Tak czy siak efekt jest jeden: wydawca udaje, że sprowokował daną transakcję i liczy, że dzięki temu otrzyma nienależną mu prowizję. A Klient traci pieniądze.

Jak wszystkie omawiane przeze mnie fraudy, ten również ma wiele odmian. Np. złośliwe ciasteczko wskakuje dopiero w momencie umieszczenia produktu w koszyku, więc dość łatwo je namierzyć. A czasami pojawia się wcześniej, w zupełnie neutralnym momencie, co powoduje, że trudniej wpaść na jego ślad.

Ale… nie z nami te numery, Brunner! Niesamowita ekipa łowców fraudów z WeDare znalazła na to sposób. Jaki? Wszystkiego zdradzić nie mogę, ale uchylę rąbka tajemnicy w kolejnym wpisie, więc stay tuned!

Autorka: Magda Czachowska - Partner | Chief Growth Officer WeDare
Ekspertka performance marketingu, zarządzania oraz analizy danych, w branży od 2006 r. Pracując w grupie K2 Internet, wprowadziła na polski rynek zanox.de AG (obecnie AWIN). Jako dyrektor ds. marketingu partnerskiego w system3.pl odpowiadała za budowę technologii partnerskiej oraz rozwój firmy. Reprezentuje WeDare w Izbie Gospodarki Elektronicznej.

Skontaktuj się z nami

* Pole wymagane

Adres: Aleje Jerozolimskie 94, Warszawa

Email: contact@wedare.pl