Cookie dropping cz. II

Cookie dropping może przyjąć rozmaite formy. Dziś opowiem Wam o takiej, którą prawdopodobnie zna każdy zwyczajny użytkownik sieci.

Spis treści

Pop-upy

Na potrzeby chwili wyobraźmy sobie młodzieńca imieniem Tomek. Tomek bardzo (ale to bardzo!) chce obejrzeć pewien film, ale nie jest osobą, która zainwestowała w MAX czy Netflix. Albo nawet i jest, ale danego filmu nie ma w żadnej z platform streamingowych, do których posiada dostęp. Co wtedy? Oczywiście jedni by zrezygnowali, ale powiedzmy, że nasz Tomek zaczyna uparcie poszukiwać filmu w innych mniej lub bardziej legalnych źródłach w sieci. Wreszcie znajduje go i z zadowoleniem odpala jakiegoś nieznanego online’owego playera, po czym… na ekranie zamiast filmu wyświetla mu się masa pop-upowych reklam. Które w dodatku trudno wyłączyć.

Jedno niewinne "play", a tyle skutków...

 Nerwy, to niejedyne, co stracił Tomek – uwierzcie mi. Takie pop-upy są wypróbowanym sposobem nieuczciwych wydawców na rozsiewanie złośliwych ciasteczek. Komputer Tomka został nimi zainfekowany, a on sam może nawet nie mieć o tym bladego pojęcia. I nie wiedzieć, że jedno jego kliknięcie w przycisk „play” zapisało się gdzieś w jakichś sieciach afiliacyjnych jako kilka wejść na strony konkretnych sklepów.

A teraz wyobraźmy sobie, że takich Tomków są setki tysięcy. A nieuczciwy wydawca (niech będzie nawet tylko jeden), który wykorzystał pop-upy do cookie droppingu, należy do 50 najważniejszych sieci afiliacyjnych na świecie i z każdej dostaje prowizję. A jedno kliknięcie w „play” uruchamia bardzo dużo cookiesów… Widzicie tę skalę?

Pomocny bounce rate

Jak to wygląda od strony sieci afiliacyjnej? Niezwykle trudno (jeśli nie niemożliwe) jest wykrycie cookie droppingu z tak masowego działania. ALE tu warto spojrzeć na bounce rate, czyli współczynnik odrzuceń (dla przypomnienia: to procent użytkowników, którzy wchodzą na stronę internetową, a następnie ją opuszczają). Zwykle stosowany do mierzenia skuteczności danej WWW, w afiliacji może stanowić ważny sygnał alarmowy – skoro zastanawiająco duża liczba użytkowników weszła na stronę, a za chwilę z niej wyszła, nie wykonując żadnego działania, to coś tu nie gra.

Złośliwe cookie działa na rzecz nieuczciwego wydawcy

Wróćmy do naszego przykładowego Tomka: powiedzmy, że jedno ze złośliwych ciasteczek dotyczyło kliknięcia w sklepie z wyposażeniem wnętrz. Klikając „play”, Tomek mógł w ogóle nie myśleć o jakichkolwiek meblach, lampach czy dekoracjach, a już tym bardziej o ich kupowaniu. Dopiero po jakimś czasie i w sprzyjających okolicznościach rzeczywiście mógłby sam z siebie wejść na stronę sklepu i dokonać jakiegoś zakupu. I nawet wtedy ów zakup poszedłby na konto nieuczciwego wydawcy!

Jak widzicie walka z fraudami, a szczególnie z cookie droppingiem do łatwych nie należy. Trzeba mieć ogromną wyobraźnię, cierpliwość i ponadprzeciętne umiejętności analityczne.

Autorka: Magda Czachowska - Partner | Chief Growth Officer WeDare
Ekspertka performance marketingu, zarządzania oraz analizy danych, w branży od 2006 r. Pracując w grupie K2 Internet, wprowadziła na polski rynek zanox.de AG (obecnie AWIN). Jako dyrektor ds. marketingu partnerskiego w system3.pl odpowiadała za budowę technologii partnerskiej oraz rozwój firmy. Reprezentuje WeDare w Izbie Gospodarki Elektronicznej.

Skontaktuj się z nami

* Pole wymagane

Adres: Aleje Jerozolimskie 94, Warszawa

Email: contact@wedare.pl